Bezpłatne seanse grupowe

Jerzy Mrugała jest, jak dotąd, jedynym uzdrowicielem, który posiada udokumentowane odziaływanie na procesy wzmożonej aktywności układu odporonościowego w sferze przeciwnowotworowej.Po jego odziaływaniu (bez żadnych dodatkowych leków ) nastapił efekt niszczenia komórek nowotworowych przez pobudzony układ odpornosciwy pacjenta.W badaniu histopatologicznym (pod mikroskopem lekarz opisał "Komórki nowotworowe wykazują zmiany wsteczne-obumieranie jak po leczeniu chemią". Ostatnio po jednym tylko zabiegu pana Jerzego jak twierdzi sam pacjent, znikł nowotwór jamy brzusznej i płuc. Uzdrowiciel zlikwidował też raka narządu rodnego u 38-letniej kobiety.Jerzy Mrugała jest również twórcą nowego rodzaju seansu grupowego, podczas którego każdy pacjent odbiera energię indywidualnie. Ostatnio do tych seansów warszawskich healer dołączył energetyzowanie waty i wody, z których korzystają osoby obłożnie chore, nie mogące przybyć na spotkanie z uzdrowicielem.

Na początku spotkania Jerzy Mrugała przypomina zebranym podstawowe wiadomości na temat biopola. U człowieka zdrowego ma ono kształt jajka spoczywającego szerszą stroną na ziemi. Zanim jeszcze pojawią się fizyczne dolegliwości, nasze biopole staje się nieregularne, poszarpane. Podczas seansu uzdrowiciel przede wszystkim "naprawia" biopola. Bioenergia w pierwszej kolejności likwiduje przyczynę schorzenia,a później dopiero jego objawy. Bywa, więc, że pacjentka, którą np. boli noga, nie od razu pozbędzie się bólu. Czasem ustępuje on dopiero po kilku seansach, aż poprawi się krążenie krwi czy stan narządów wewnętrznych. Terapeuta przypomina też, jak ważna dla procesu zdrowienia jest wewnętrzna radość, iskierki nadziei, cieszenie się choćby z malutkiej poprawy. Ostrzega jednak przed samowolnym odstawieniem leków zapisanych przez lekarza nawet, jeśli po seansie nastąpi poprawa stanu zdrowia. Uprzedza zebranych o niemiłych doznaniach w trakcie przesilenia chorobowego po seansie.
Cudowna wata, życiodajna woda.

Oto jak wygląda seans Jerzego Mrugały:
Siadamy wygodnie w fotelach, wsłuchując się w łagodną, uspokajająca muzykę. Na polecenie bioterapeuty przymykamy oczy. Poddajemy się oddziaływaniu kosmicznej energii, której strumienie uzdrowiciel kieruje w stronę publiczności. Rytm oddychania trzeba zharmonizować z rytmem utworu. Po krótkiej przerwie, nadal z zamkniętymi oczami, nasycamy się energią, spowalniając i pogłębiając oddech. Jesteśmy już przygotowani na przyjęcie większej dawki energii. Otwieramy oczy i na polecenie terapeuty podnosimy ręce. Oddech staje się szybszy, podążając za rytmem muzyki. To na tym etapie seansu zdarzają się cudowne uzdrowienia.

Znów zmiana rytmu i nastroju. Uspokojeni pacjenci wyjmują watę i wodę, którą Jerzy Mrugała nasyca uzdrawiającą energią. Teraz uczestnicy seansu dzielą się z innymi swoimi wrażeniami. Wiele osób odczuło falę gorąca, zimna lub mrowienia w kończynach. Poprawa nastroju jest powszechna. Niektóre osoby (m.in. starszy mężczyzna, który nie płakał od kilkudziesięciu lat) nie mogą powstrzymać łez. Oczyszczający płacz świadczy o tym, runęły blokady psychiczne odpowiedzialne za wiele schorzeń. Pani cierpiąca na miażdżycę nóg odczuła w nich żar. Inna osoba, która z trudem tu dotarła na obolałych nogach, zupełnie pozbyła się bólu. Siedemdziesięciolatek dziękuje healerowi za to, że po kilku seansach grupowych uregulowało się jego ciśnienie krwi i "on sam czuje się jak motylek". Pani cierpiąca na gościec ze łzami wzruszenia opowiada, że może już chodzić po domu bez kul. Pacjentka w średnim wieku wyznaje, że po ośmiu seansach znikł umiejscowiony w odbycie guz wielkości fasoli.

Matka maturzystki mówi o dobroczynnym wpływie naenergetyzowanej wody na córkę, bardzo zestresowaną egzaminem dojrzałości. Woda podziałała jak środek uspokajający, ale "bez ogłupiania". Ktoś inny zauważył, że taka woda wymywa z organizmu piasek i kamienie.O wacie natomiast chorzy na kręgosłup mówią, że po jej przyłożeniu bóle przechodzą "jak ręką odjął". Ustępują bóle łopatek, barków, kończyn, znika opuchlizna. Starsza pani stwierdza, że po długotrwałym przykładaniu waty guz na jej plecach zmiękł i znacznie się zmniejszył. Inna osoba chora na cukrzycę obłożyła watą trudno gojącą się ranę na ręce i w ciągu doby rana się zagoiła. Starsza gospodyni domowa zastosowała watę, gdy oparzyła sobie dłoń olejem. Nie utworzył się pęcherz, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, a następnego dnia ręka była lekko zaczerwieniona. Inna pani ze łzami pokazuje ręce, na których do niedawna były guzy. Ktoś opowiada o chorej, którą po poważnej operacji rodzina obłożyła naenergetyzowaną watą. Chora wstała w cztery godziny później, ku zdumieniu lekarzy. Ktoś inny mówi o kotku, który zatruł się roślinami doniczkowymi i był skierowany do uśpienia. Życie uratowała mu wata. Właścicielka zawinęła kota w watę i niebawem ulubieniec wyzdrowiał. Waciki z naenergetyzowanej waty mają też znakomity wpływ na cerę.

Żegnając się z uczestnikami seansu, Jerzy Mrugała przypomina, że wodę należy pić 3 razy dziennie po 50 g, watę zaś przykładać na bolące miejsce nie dłużej niż przez 3 dni, po czym koniecznie ją wyrzucić.